Unia lepsza od Wyrzyska
O tym spotkaniu mówiło się dużo. Zmagania no poziomie regionalnym dawno nie miały dla nas takiego smaku. Nie ma co przypominać powodów tej sytuacji. Odsyłamy do poprzednich artykułów. Faktem jest, że w meczu wielu kontekstów, Unia pokazała na wszystkich płaszczyznach, że przewyższa Wyrzysk. Jednak nie było to łatwym zadaniem! Unia wygrała 2-1, chociaż mecz powinna "zabić" już w pierwszej połowie.
Zespół wyszedł w nieco przemeblowanym składzie, czego domagali się niektórzy kibice już od jakiegoś czasu. Spotkanie od samego początku obfitowało w dużą liczbę sytuacji i ostrych zagrań. Nasi zawodnicy co rusz starali się uruchamiać skrzydłowych i napastników, co powodowało popłoch w szeregach obronnych gości. Grę na siebie brał jak zwykle Krzysiek Zublewicz. To jednak Łobzonka miała pierwsza poważną sytuację na strzelenie gola. Jednak na drodze do bramki stanął niezawodny Dawid Kałużny. Jak to bywa, niewykorzystane sytuacje się mszczą. Ewidentną przewagę w powietrzu Unia miała przez większość meczu. Nie inaczej było przy pierwszym golu. Dobry wyrzut z autu Szlechta (jeden z wielu takich), wykorzystał Marcin Kończewski, sprytnym strzałem umieszczając piłkę przy długim słupku. Unia nie spoczęła na lurach po strzelonej bramce i dążyła do zdobycia kolejnych. Okazje mięli Zawadzki i Piechowiak. W końcówce spotkania z rzutu wolnego trafił Zublewicz! Gol do szatni.
Druga połowa rozpoczęła się od spokojnej gry Unii, która starała się kontrolować przebieg meczu. Niespodziewanie dla wszystkich gola kontaktowego po błędzie obrońcy zdobyli przyjezdni. Trener Zublewicz szybko zareagował na sytuację na boisku i zmienił Zawadzkiego i Witkowskiego, którzy skarżyli się już w przerwie na urazy. Na placu gry zameldowali się Wapiński i Bukowy. Do głosu zaczęli dochodzić gracze Łobzonki, ale to Unia miała lepsze sytuacje. Na strzał z dystansu zdecydował się Kończewski, ale piłka po rykoszecie minęła bramkę. Rzut różny nieomal zakończył się trafieniem Unitów, ale piłkę wybił obrońca z linii bramkowej. Nasi gracze reklamowali rękę w polu karnym, ale sędzia był niewzruszony. Trener dał tego dnia wykorzystał wszystkie cztery zmiany - na boisku pojawili jeszcze Mazur i Ilczuk. Unia cofnęła się w końcówce do defensywy, ale Łobzonka nie potrafiła sobie stworzyć dogodnej sytuacji do strzelenia bramki.
Gratulacje należą się wszystkim, którzy brali udział w tym niewątpliwym piłkarskim święcie. Na brawa zasługują piłkarze, sztab, ale też kibice obydwu drużyn. Ujskie trybuny nie pamiętają takiego dopingu. Jak wynika z reakcji fanów gości, wszyscy po tym dniu są zadowoleni i o to chodzi! Cieszymy się, że miło będą wspominać wizytę w Ujściu. Ujska Elita pokazała jak z kulturą kibicuje się w Ujściu.
Komentarze