Trzy punkty z Białośliwiem

Trzy punkty z Białośliwiem

Unia wygrywa kolejne spotkanie wyjazdowe w rundzie wiosennej. Wynik 3-1 wydaje się sprawiedliwy, zważając na grę i sytuacje, które stworzyły sobie obydwie drużyny. Unia mogła spokojnie zdobyć kilka bramek więcej, a i Stella również miała swoje sytuacje.

Od początku spotkania Unia nie narzucała wysokiego tempa gry. Rozgrywanie akcji od tyłu i próby uruchomienia skrzydłowych nie dawały takiego efektu, jak w innych spotkaniach, głównie za sprawą nieco pasywnej gry naszych bocznych pomocników. Swoje sytuacje mięli nasi napastnicy - Zublewicz i Gidzewicz, którym jednak ewidentnie brakowało skuteczności. Wytrenowane schematy dały w końcu skutek w postaci gola dla Unii - do przodu tym razem musiał ruszyć Mateusz Wojtyniak, który niczym Filip z konopii znalazł się na skrzydle i zgrał piłkę do zamykającego akcję Karolewskiego. Pierwsza bramka Świeżaka w Unii stała się faktem. Po bramce do głosu zaczęli jednak dochodzić gospodarze, którzy wykorzystywali nieco rozluźnienia w szeregach pomocy i obrony. Jedna z akcji zakończyła się golem kontaktowym dla Białośliwia. Ewidentny błąd ustawienia naszej obrony wykorzystał napastnik Stelli, który z Wojtyniakiem na plecach spokojnie przyjął piłkę i skierował obok bezradnego Kałużnego. Zdenerwowany trener Zublewicz  zarządził rozgrzewkę rezerwowych. Do przerwy 1-1.

Widząc niemrawość w ofensywie na początku drugiej połowy doszło do dwóch zmian - na boisku zameldowali się Olecki i Kończewski, którzy zmienili Gidzewicza i Zawadzkiego, przesunięty został tez Marciniak z obrony do ataku. Dosyć szybko pierwszą sytuację miał drugi z rezerwowych, który dobijał głową strzał Słomy. Niestety piłka nabrała dziwnej rotacji i minęła bramkę. Stella lekko przeważała w środku pola. Nie przynosiło to jednak efektów w postaci sytuacji bramkowych. Nosem trenerskim popisał się natomiast szkoleniowiec Unii, ponieważ to właśnie roszady personalne i w ustawieniu przynosły efekt. Bramkę dającą prowadzenie 2-1 dała akcja Oleckiego i Marciniaka, który uruchomiony dobrym dośrodkowaniem na skrzydło, zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej, gdzie czekał niepilnowany Słoma. Kolejna bramka padła po świetnym zagraniu Piechowiaka, który wypatrzył wbiegającego w pole karne Kończewskiego. Ten ciałem wywalczył sobie miejsce i umieścił piłkę w długim rogu bramki. Unia po trzecim golu kontrolowała grę i rozgrywała spokojnie piłkę od tyłu. Nie ustrzegła się jednak błędu. Unię przed kontrą musiał ratować Mazur, za co dostał żółty kartonik. Rzut wolny gospodarzy świetnie wybronił Kałużny, znów udowadniając, ze jestem jednym z najlepszych bramkarzy w regionie. Pod koniec na boisku zameldowali się jeszcze Wapiński i Ilczuk. Koniec meczu i radość kibiców i zawodników gości.

Czas teraz na spotkanie z Wyrzyskiem, które niesie ze sobą kilka smaczków - to z Łobzonką straciliśmy feralnie punkty, pomimo wygranej na boisku. To tam także nasi kibice w sposób niekulturalny byli zagłuszani przez miejscowych. Czas na rewanż.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości